9 lipca 2016

Rozdział 58

Przepraszam za tak długą przerwę, mam nadzieję, że wciąż znajdą się chętni do śledzenia dalszych losów Olgi... Postaram się teraz dodawać notki częściej :)

Alexandretta

***

     Stavros faktycznie był przewidywalny do bólu. Ale jednocześnie bardzo sprytny, bo chociaż mnóstwo wiedzieli o jego ciemnych interesach, to do tej pory żadna instytucja nie miała na tyle mocnych dowodów, żeby go zamknąć. Zresztą, Olga i Max nie mieli zamiaru go zamykać w pierdlu. Mieli zamiar dowiedzieć się, z kim się tutaj spotyka, żeby potem móc tych ludzi wyeliminować. To był znacznie skuteczniejszy sposób niż zbieranie dowodów i doprowadzanie przed oblicze Temidy. I prostszy. Dzięki temu, że znajdowali się w turystycznym kurorcie, bez przeszkód i wzbudzania podejrzeń mogli natykać się na Stavros’a i jego świtę. Z czego skrzętnie korzystali. Już po kilku dniach mieli piękną kolekcję zdjęć wszystkich, którzy do tej pory spotkali się z bandytą. Kilka osób rozpoznali, jednak większość była im nieznana, gdyż pochodzi z rejonu Azji. Rozpoznali tych europejskich, nieco nawet zaskoczeni, że się tutaj pojawili.
- Całkiem niezła kolekcja – stwierdziła Olga, kolejny raz przeglądając zrobione z ukrycia portrety gości Stavros’a.
- Będzie wiadomo, od kogo zacząć po powrocie – zgodził się z nią Max.
- To my będziemy musieli się nimi zająć? – zapytała, kładąc się na wielkim łóżku w ich apartamencie. – Czy podzielimy się zdobyczą?
- Zobaczymy, co zdecyduje Martom – Max natychmiast znalazł się obok. Ułożył się na boku, podpierając głowę ramieniem i powiódł spojrzeniem po sylwetce swojej żony. – Mówiłem ci już, że jesteś piękna?
- Dawno temu – odpowiedziała, nie otwierając oczu, bo dzień na pilnowaniu Stavros’a jednak dał się jej we znaki.
- Naprawdę? – zdumiał się. – Cóż za niedopatrzenie z mojej strony…
- Ogromne – zgodziła się z nim, nieco kpiąco.
- Kpisz ze mnie? - przysunął się bliżej, jednocześnie kładąc dłoń na jej udzie. – Nieładnie...
- W życiu bym się nie ośmieliła – kpina w jej głosie była teraz wyraźniejsza. Ale się nie odsunęła. Dotyk Max’a, mimo wszystko, sprawiał jej przyjemność. Uśmiechnęła się lekko, kiedy jego ręka wślizgnęła się pod jej sukienkę.
- Akurat - prychnął, po czym błyskawicznie przeniósł się pomiędzy jej uda, co przyjęła ze śmiechem.
- Jeszcze masz siły? – zapytała, jednocześnie obejmując go za szyję.
- Na seks? Kochanie, na seks zawsze mam siłę – pochylił się i pocałował ją mocno i głęboko. Oddała pocałunek i pozwoliła, żeby ją pieścił i całował. Zawsze był w tym dobry.
Niecałe dwie godziny później, zmęczona i spocona Olga zsunęła się z Max’a i zaległa obok. Lubiła seks, a Max potrafił dać jej wiele podczas ich łóżkowych zmagań. Zawsze dążył do spełnienia i zaspokojenia nie tylko swoich potrzeb, ale jej także. Nie był może jakoś super czuły i uczuciowy, ale doskonale wiedział, gdzie dotknąć, gdzie pocałować, a gdzie nacisnąć mocniej, żeby poczuła przyjemność. Co prawda, nie czuła już tej bliskości co wcześniej, ale nie zmieniało to faktu, że był dobry w łóżku. Z tą myślą Olga zawinęła się w cienki koc i zamknęła oczy. Po seksie się nie przytulali ani nic podobnego. Zazwyczaj zasypiali. I teraz też tak było. Z tą różnicą, że Olga zasnęła niemal od razu, a jej partner, po szybkim prysznicu, wyszedł. Ale tego już nie wiedziała.

       Olga, ubrana w dżinsy, koszulkę i wygodne buty, poprawiła się na siedzeniu wynajętego auta i odjęła lornetkę od oczu. Nareszcie czuła się sobą, a nie ubraną w skąpy kostium lalunią. W dalszym ciągu pilnowali Stavros’a, ale teraz już nie spotykał się z nikim. Najwyraźniej etap interesów został zakończony i przyszedł czas na wakacje. Ich obiekt spędzał czas w towarzystwie żony i ochroniarzy, ale dość często kontaktował się z kimś przez telefon. Niestety, nie mieli założonego podsłuchu na tym aparacie, ani żadnego innego wglądu, ale Olga już postanowiła nadrobić to niedopatrzenie. Zaraz po powrocie chciała skontaktować się ze znajomym hakerem z Firmy i poprosić go, żeby spróbował zdobyć dla niej te dane. Obawiała się, że nie będzie to łatwe, ale co szkodziło jej spróbować.
- Nie rozumiem – kobieta spojrzała na swojego partnera. – Najpierw pracował intensywnie niczym jakaś popieprzona mrówka, a teraz ostentacyjnie wyleguje dupę na leżaku…
- Może uznał, że ma dość? – Max wzruszył ramionami. – A może żonka zrobiła mu awanturę, że za mało czasu jej poświęca i postanowił być miły?
- Coś ty, żony gangsterów nie robią awantur – prychnęła. – One pokornie znoszą swój los i niedolę, w zamian za futra z norek i brylantowe kolie…
- Przemawia przez ciebie zazdrość? – Max uniósł brwi ze zdziwieniem.
- Raczej sarkazm – odparła. – To musi być straszne, wiedzieć, że ma się męża bandytę i dawać się przekupywać błyskotkami.
- Ciebie błyskotki nie przekupią?
- Nie lecę na forsę, powinieneś już to zauważyć…
- A na co lecisz? – zainteresował się gwałtownie.
- Na seksowny tyłek – roześmiała się, z powrotem przykładając lornetkę do oczu i ucinając tym samym dyskusję. Max siedział na fotelu kierowcy z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Słowa Olgi dały mu do myślenia, do tej pory nie rozmawiali na takie tematy, jak lojalność i przekupstwo. Miał swoje plany i interesy, i wyglądało, że jego żona jednak będzie sporą przeszkodą w ich realizacji. Westchnął niemal niezauważalnie. Nie chciał, żeby była przeszkodą. Wciąż ją kochał, ale po namyśle, chyba jednak bardziej kochał forsę i dobrą zabawę.

     Reszta dnia minęła im na śledzeniu Stavros’a i jego obstawy. Czyli na zwiedzaniu wyspy, tak naprawdę, bo facetowi nagle zachciało się wycieczek. Więc przy okazji zobaczyli kilka ciekawych rzeczy i miejsc. Co nie zmieniało faktu, że nie chciało im się ganiać za nim, ale nie mogli odpuścić. Przynajmniej tak długo, jak długo był na Bali.
- Nie wierzę, chyba się wymeldowuje – kilka dni później Olga obserwowała hotelowe lobby, bo ich obiekt tego ranka nigdzie się nie ruszył.
- Faktycznie – Max podniósł wzrok znad gazety i spojrzał w kierunku recepcji. – Wyjeżdża.
- Odprowadzamy go na lotnisko?
- Obowiązkowo – przytaknął i wstał. Olga została, a jej partner poszedł po samochód. Kilka minut później krótki sygnał dzwonka w telefonie dał jej znać, że też ma się zbierać. Zostawiła niedopitą kawę i ruszyła do wyjścia. W drzwiach prawie zderzyła się z ich obiektem, który ponaglając swoją żonę właśnie wychodził.
- Uważaj, kobieto! – syknął, najwyraźniej zły, bo prawie się o nią przewrócił. – No pospiesz się, kobieto, samolot nie będzie na nas czekał!
- Przepraszam – wymamrotała Olga, odruchowo odwracając się tak, żeby dostrzegł jak najmniej szczegółów związanych z jej osobą. Po czym czmychnęła przez główne wejście i szybko znalazła Max’a.
- Co jest? – zapytał jej mąż, kiedy wskoczyła na siedzenie obok niego.
- Nic – odparła. – Jadą na lotnisko, słyszałam jak ponaglał żonkę, bo im samolot ucieknie.
- Zatem jedziemy – Max włączył kierunkowskaz i płynnie włączył się do ruchu.


     Lotnisko, jak lotnisko, przepełnione było pasażerami, którzy albo właśnie przylecieli, albo już szykowali się do odlotu. Olga i Max bez problemu wmieszali się w tłum i odprowadzili obiekt wraz z obstawą aż do bramek. A że odprawa i nadanie bagażu przeszło im bezboleśnie, może dlatego, że mieli bilety w pierwszej klasie i z wszelkimi wygodami, całość wcale długo nie trwała. Agenci rozdzielili się, Olga poszła na taras widokowy, żeby przez chwilę poobserwować samoloty. Przy okazji zobaczyła autobus, którym pasażerowie interesującego ich lotu udawali się tuż pod maszynę. A Max obserwował to wszystko stojąc w pobliżu wyjścia, żeby upewnić się, że cała ta zgraja faktycznie odlatuje. Odlecieli, o czym poinformował ją natychmiast, jak tylko zamknęły się bramki. Wobec tego faktu, oni też wrócili do hotelu i sami też przygotowali się do podróży. 

1 komentarz:

  1. No w końcu!!! Długo wyczekiwany rozdział! Na razie powili sie rozkręca. Max'a nigdy nie lubiłam i tylko czekam, aż w końcu wywinie ten najgorszy numer. Zatem czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i niech wen będzie z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń