Dzisiaj odcinek taki bardziej dla dorosłych :D
Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;D
Alexandretta
***
Pół godziny później Olga zatrzymała się przy okazałej, czarnej limuzynie marki BMW. Bez pudła odgadła, że to jest właśnie auto, które przysłał po nią Sasza. Miała rację, bo kiedy się zbliżyła, natychmiast wyskoczył z niej dość solidnie zbudowany ochroniarz i otworzył przed nią tyle drzwi. Kobieta wsunęła się na siedzenie i po chwili wóz ruszył. Jazda do hotelu, gdzie zatrzymał się Aleksander trwała wystarczająco długo, żeby agentka mogła przyjrzeć się mijanej okolicy. I zapamiętać trasę. Głupi nawyk, ale nie potrafiła go wyplenić. Hotel, do którego w końcu dojechali, lśnił niczym zamek na zielonych wzgórzach. Miał białe wieżyczki pokryte ciemną dachówką, a hotelowe foyer było urządzone nie tyle na bogato, co ze smakiem i klasą. Pasował do Aleksandra i do tego, co już o nim wiedziała. Ochroniarze odprowadzili ją wprost pod drzwi apartamentu i dyskretnie się wycofali. Olga uśmiechnęła się lekko, po czym zapukała. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, jakby mężczyzna czekał po drugiej stronie. Olga spojrzała na niego i mimowolnie przełknęła ślinę. Na co on tylko się zaśmiał i po prostu wciągnął ją do środka, zamykając w swoich ramionach. Jego zapach podziałał na Olgę jeszcze bardziej, sam wygląd powodował, że miękły jej kolana. A w połączeniu z perfumami, których używał… Szaleństwo. Już po chwili całowali się namiętnie, wygłodniali siebie i swoich ciał. Ręce Aleksandra bez wahania zaczęły wędrówkę po jej ciele, bezczelnie zaczynając od piersi, żeby ostatecznie wylądować na pośladkach. Oderwali się od siebie dopiero po dłuższej chwili, ale tylko po to, żeby przejść do sypialni. Wielkie łóżko wręcz zapraszało do skorzystania z niego, kusząc świeżą pościelą i puchowymi poduszkami. Zatrzymali się przed nim, Olga nawet chciała od razu znaleźć się wśród poduszek i prześcieradeł, ale Sasza jej nie pozwolił. Znów zaczął ją całować, tym razem już nieco spokojniej. Jego dłonie ponownie zaczęły błądzić po jej ciele, dotykając i wślizgując się pod ubranie. Olga poddała się tym pieszczotom, po chwili jej bluzka wylądowała na podłodze, a usta mężczyzny zaczęły całować jej skórę, zaczynając od szyi i idąc powoli w dół. Sama też chciała go dotykać i pieścić, ale stanowczo ją powstrzymał.
Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;D
Alexandretta
***
Pół godziny później Olga zatrzymała się przy okazałej, czarnej limuzynie marki BMW. Bez pudła odgadła, że to jest właśnie auto, które przysłał po nią Sasza. Miała rację, bo kiedy się zbliżyła, natychmiast wyskoczył z niej dość solidnie zbudowany ochroniarz i otworzył przed nią tyle drzwi. Kobieta wsunęła się na siedzenie i po chwili wóz ruszył. Jazda do hotelu, gdzie zatrzymał się Aleksander trwała wystarczająco długo, żeby agentka mogła przyjrzeć się mijanej okolicy. I zapamiętać trasę. Głupi nawyk, ale nie potrafiła go wyplenić. Hotel, do którego w końcu dojechali, lśnił niczym zamek na zielonych wzgórzach. Miał białe wieżyczki pokryte ciemną dachówką, a hotelowe foyer było urządzone nie tyle na bogato, co ze smakiem i klasą. Pasował do Aleksandra i do tego, co już o nim wiedziała. Ochroniarze odprowadzili ją wprost pod drzwi apartamentu i dyskretnie się wycofali. Olga uśmiechnęła się lekko, po czym zapukała. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, jakby mężczyzna czekał po drugiej stronie. Olga spojrzała na niego i mimowolnie przełknęła ślinę. Na co on tylko się zaśmiał i po prostu wciągnął ją do środka, zamykając w swoich ramionach. Jego zapach podziałał na Olgę jeszcze bardziej, sam wygląd powodował, że miękły jej kolana. A w połączeniu z perfumami, których używał… Szaleństwo. Już po chwili całowali się namiętnie, wygłodniali siebie i swoich ciał. Ręce Aleksandra bez wahania zaczęły wędrówkę po jej ciele, bezczelnie zaczynając od piersi, żeby ostatecznie wylądować na pośladkach. Oderwali się od siebie dopiero po dłuższej chwili, ale tylko po to, żeby przejść do sypialni. Wielkie łóżko wręcz zapraszało do skorzystania z niego, kusząc świeżą pościelą i puchowymi poduszkami. Zatrzymali się przed nim, Olga nawet chciała od razu znaleźć się wśród poduszek i prześcieradeł, ale Sasza jej nie pozwolił. Znów zaczął ją całować, tym razem już nieco spokojniej. Jego dłonie ponownie zaczęły błądzić po jej ciele, dotykając i wślizgując się pod ubranie. Olga poddała się tym pieszczotom, po chwili jej bluzka wylądowała na podłodze, a usta mężczyzny zaczęły całować jej skórę, zaczynając od szyi i idąc powoli w dół. Sama też chciała go dotykać i pieścić, ale stanowczo ją powstrzymał.
- Najpierw ty –
szepnął i wrócił do całowania. Pieścił ustami i językiem jej brzuch, rozpiął i
zdjął z niej spodnie i buty. – Jesteś piękna – dodał, kiedy stała już przed nim
w samej bieliźnie. Całkiem fikuśnej, zresztą. Kiedy doszedł z całowaniem do
stóp, Olga nie wytrzymała. Złapała go za ramię i poderwała na nogi.
- Teraz ty –
powiedziała stanowczo, po czym sama zaczęła go całować, jednocześnie rozpinając
mu koszulę. Wodziła językiem po nagim torsie, gładziła ramiona i brzuch. Zeszła
językiem niżej, zataczając kółko wokół pępka. Kiedy zdjęła mu spodnie,
Aleksander westchnął niemal niesłyszalnie. Olga z uczuciem triumfu przez chwilę
wpatrywała się w silnie wybrzuszone bokserki, po czym zsunęła mu je jednym
ruchem. Popatrzyła na Saszę, w którego oczach dostrzegła pożądanie niemal
graniczące z szaleństwem. I uklękła. A kiedy dotknęła jego nabrzmiałego penisa
opuszkami palców, a następnie powiodła delikatnie językiem po całej jego
długości, Aleksander jęknął. Głośno. Prawie, że z bólem. Więc już bez wahania
wzięła go w usta i zaczęła ssać. Smakował wspaniale, był pełen soków i robił
się twardszy z każdym liźnięciem, co Olgę też doprowadzało do szaleństwa z
podniecenia. Uwielbiała seks, zwłaszcza z facetem, który tak na nią działał i
na którego ona działała właśnie w ten sposób. A Max zadbał o jej wszechstronną
edukację w tym zakresie. Jednak z Aleksandrem było zupełnie inaczej. Bardziej
ekscytująco. Bardziej namiętnie. W ogóle bardziej.
- Nie wytrzymam
dłużej – po nieskończenie długim czasie Sasza niemal oderwał Olgę od swojego
przyrodzenia. – Cieszy mnie, że tak to lubisz i jesteś w tym taka dobra, ale
pozwól… nie chcę tak szybko skończyć – dokończył, prawie, że szeptem. Olga
roześmiała się cicho, po czym wskoczyła na łóżko.
- Teraz twoja
kolej – rzuciła, układając się wygodnie i rozchylając uda. – Chcesz sprawdzić,
jaka jestem… wilgotna? – nie musiała go zachęcać bardziej. Chwila wystarczyła,
żeby Aleksander znalazł się dokładnie tam, gdzie znaleźć się miał. Pomiędzy jej
udami, ściągając z niej majteczki. Zębami. Jego język zanurzył się w jej
kobiecości, zlizywał i smakował każdą kropelkę jej soków. Zataczał kółeczka
wokół łechtaczki, drażnił wargi. Pieścił długimi liźnięciami. Dokładnie tak,
jak Olga lubiła. Z jej usta co rusz wydobywały się jęki i westchnienia. Z
każdym dotknięciem czuła narastający żar w dole brzucha, nieuchronnie
zbliżający się do wielkiego wybuchu. Widząc, że jest już blisko spełnienia,
mężczyzna oderwał się od niej, jednym gestem odwrócił ją na brzuch, po czym
przeniósł usta wyżej. Zaczął całować jej kark, plecy, rozpiął biustonosz
uwalniając piersi, z czego też natychmiast skorzystał, biorąc je w dłonie i
pieszcząc kciukami brodawki. Jego wargi schodziły coraz niżej, dotarły do
pośladków i zajęły się nimi. Najpierw tylko je całował, dopiero po chwili do
ust dołączyły dłonie. Olga wypięła się lekko, co Sasza od razu wykorzystał.
Pieścił ją i głaskał, rozchylił pośladki i językiem zaczął drażnić miejsce
pomiędzy nimi. Kobieta jęknęła, pieszczota była wspaniała, a Aleksander wcale
nie zamierzał na tym poprzestawać. Delikatnie, ale stanowczo zmusił ją, żeby
wypięła się bardziej, po czym językiem pieścił na przemian obie dziurki. Olga
zacisnęła dłonie na prześcieradle. Czuła, że dłużej nie wytrzyma i zaraz dojdzie.
Ale mężczyzna też to wyczuł. I przestał. Spojrzała na niego morderczo, na co on
tylko się zaśmiał.
- Nie patrz tak,
nie boję się ciebie – mruknął, układając się wygodnie obok niej. Olga
natychmiast to wykorzystała i bez wahania usiadła mu na biodrach. Wycelowała
idealnie i z głośnym jękiem wsunęła w siebie jego sterczącego penisa. Sasza też
jęknął, była taka wilgotna i ciepła w środku, że najchętniej zostałby tak na
zawsze. A Olga zaczęła się poruszać. Najpierw powoli, unosiła biodra i opadała
w dół, ale z czasem zaczęła przyspieszać. Oparła dłonie na jego klatce
piersiowej i zamknęła oczy. Chciała tylko czuć go w sobie, pasował do niej
idealnie. Z każdym ruchem odczuwali oboje coraz większą przyjemność i coraz
większe napięcie. Aleksander zaczął pieścić jej piersi, na przemian z
pośladkami, co sprawiło, że Olga zaczęła ruszać się jeszcze szybciej i jeszcze
szybciej oddychać. Ale on nie chciał tak szybko kończyć. Zwolnił ją nieco, ich
dłonie i palce splotły się, a chwilę później, prawie jednocześnie doszli do
finału. Olga krzyknęła cicho, kiedy przez jej ciało przetoczyła się fala
orgazmu. Sasza wypchnął biodra w ostatnim spazmie i znieruchomiał z kobietą na
swoim torsie. Bo Olga, kiedy już przyjemność się skończyła, po prostu opadła na
niego, niezdolna ruszyć się w jakikolwiek sposób. Przez kilka minut tak leżeli,
przytuleni i upojeni, uspokajając oddechy.
Olga leżała na Aleksandrze, czuła
jego zapach i było jej tak zwyczajnie dobrze. Nie tylko dlatego, że orgazm był
niesamowity. Sama nie wiedziała, dlaczego przy Saszy tak się czuje. Nie tylko
piękna i pożądana, ale też spokojna i bezpieczna. Mężczyzna trzymał ją w
ramionach, leniwie i delikatnie gładził po plecach, a ona po prostu leżała i
nie musiała nic robić. Tak było dobrze. Czuła się spełniona i senna. Więc
zamknęła oczy i odpłynęła. Pewna, że nic jej się nie stanie.
Aleksander nie spał. Czuł na sobie ciężar Olgi,
jej zapach i gładkość skóry. Była niesamowita. I to nie tylko w łóżku. Dużo
ostatnio rozmawiali, głównie za pomocą smsów, ale pisali również do siebie
długie maile. Poznawali się, nie tylko erotycznie, ale też tak zwyczajnie.
Pisali o swoich marzeniach, o pragnieniach, o codzienności, o sobie. Olga była
bardziej oszczędna w tych wyznaniach, o sobie nie mówiła prawie wcale, a swoją
osobą przejmowała się najmniej. Czasami pojawiał się temat Max’a, najczęściej
agentka rzucała zdanie lub dwa, zazwyczaj ironiczne i gorzkie. Sasza zdawał
sobie sprawę, że jej życie nie należy do najłatwiejszych, a Max wcale jej tego
nie ułatwiał. No i praca. Była najważniejsza, trudna i niebezpieczna,
niewdzięczna nawet. Ale wiedział, że Olga nigdy z niej nie zrezygnuje. Przestał
też namawiać ją do zostawienia Doherty’ego. Już wiedział, że jej nie przekona i
nie umiał wymyślić rzeczy, którą musiałby zrobić Max, żeby Olga sama go
rzuciła. Dlatego tak cieszył się, że interesy przywiodły go do Szwajcarii
właśnie wtedy, kiedy i Olga tutaj była. Wiedział, że właśnie w tym kraju mają
bazę wypadową, ale często podróżowali. Więc tym bardziej uradowało go, że mogą
się spotkać. Miał trochę inny scenariusz tej randki, chciał żeby najpierw
zjedli kolację, a potem dopiero poszli do łóżka. Ale kiedy ją zobaczył, nie
potrafił się powstrzymać. Ani swoich żądzy. Ale przecież mieli jeszcze mnóstwo
czasu, więc kolacja na pewno będzie.
Olga obudziła się niecałą godzinę
później, wciąż leżąc na Aleksandrze. Poruszyła się ostrożnie, po czym uniosła
się na rękach i popatrzyła w twarz mężczyzny. Sasza miał zamknięte oczy i chyba
spał, bo oddychał miarowo i wydawał się całkowicie rozluźniony. Patrzyła więc
na niego bez słowa, był przystojny i podobał jej się, więc chciała trochę się
poprzyglądać.
- Mam coś na
czole? – Darylev odezwał się z kpiną w głosie, dość niespodziewanie.
- Nie – zaśmiała
się. – Po prostu lubię na ciebie patrzeć…
- Też lubię –
Sasza jednym rzutem przekręcił się tak, że teraz Olga leżała na plecach, a on
na niej. – Patrzeć na ciebie – dodał. – I całować – cmoknął ją w zagłębieniu
szyi. – I robić te wszystkie inne rzeczy, w których jesteś tak niesamowicie
dobra…
- Podobało ci się?
- Czy podobało? –
prychnął. – Kochanie, jesteś boska! Najlepsza!
- Chyba
przesadzasz…
- Chyba nie.
Uwierz mi – znów ją pocałował, tym razem w usta. – I nie daj sobie wmówić, że
jest inaczej. Jesteś najlepsza. We wszystkim, co robisz…
- Teraz to jestem
głodna – Olga przerwała tą litanię komplementów. Czuła się zawstydzona, że tak
ją chwali. Nie była do tego przyzwyczajona.
- Kolacja zaraz
będzie – odpowiedział Sasza. – Chcesz się trochę odświeżyć?
- Mogę?
- Możesz wszystko
– oświadczył z powagą. – Łazienka jest tam – machnął ręką za siebie. – Mogę cię
zaprowadzić… - w oku mu błysnęło.
- Oczywiście, że
możesz – roześmiała się. – Nawet gdybym powiedziała, że nie, to i tak byś ze
mną poszedł.
- Pewnie, że tak
– Sasza podniósł się i pomógł Oldze wstać. – Muszę się tobą nacieszyć, dopóki
mogę…
Aleksander zrobił dokładnie tak jak
powiedział. Poszedł za Olgą do łazienki, pod prysznicem jeszcze raz pokazał jej
jak bardzo mu się podoba, jaka jest piękna i jak na niego działa. Kobieta
śmiała się i nawet próbowała go trochę przystopować, ale w gruncie rzeczy
bardzo jej się to podobało. Gorąca woda obmywała ich ciała, a oni kochali się
do utraty tchu. Kolację zjedli znacznie później niż było to w planach, ale za
to smakowała wyśmienicie.
- Skąd się tu
wziąłeś? – zapytała Olga, kiedy już najedzeni leżeli przytuleni w wielkim
łóżku.
- Interesy –
odparł. – A cóż innego?
- Mogłeś
powiedzieć, że przyjechałeś specjalnie dla mnie – zrobiła nadąsaną minę.
- Uwierzyłabyś?
- W życiu –
zaśmiała się. – Ale powiedzieć mogłeś.
- Zrobiłoby ci
się lepiej?
- Zdecydowanie.
Ostatnio nie mam okazji, żeby poczuć się lepiej.
- Niech zgadnę:
Max.
- Brawo,
Sherlock’u – kobieta nieco spoważniała. I posmutniała. Myśl o zachowaniu jej
męża była przygnębiająca.
- Co się dzieje,
kochanie? – Sasza od razu zauważył, że coś ją gnębi.
- Sama nie wiem –
westchnęła. – Pomijam fakt podrywek – dodała pospiesznie, bo akurat ta kwestia
była jej, może nie obojętna, ale na pewno nie priorytetowa. – Mam jakieś
niejasne przeczucie, że coś się szykuje, coś niedobrego…
- I ma to związek
z twoim, pożal się Boże, mężem?
- Chyba tak. Nie
umiem ci tego wytłumaczyć – Olga potrząsnęła głową. – Ostatnio przyłapałam go,
jak grzebał w moim komputerze. Niby nic, same służbowe sprawy, ale sam
rozumiesz… A w ogóle musimy o tym rozmawiać? Jest tyle innych, przyjemniejszych
tematów… - potarła policzkiem o jego klatkę piersiową.
- Łasisz się
niczym rasowa kotka – zaśmiał się, przyjmując zmianę tematu bez słowa
sprzeciwu. Zdążył się już nauczyć, że jeśli Olga nie chce o czymś rozmawiać, to
nawet wołami z niej tego nie wyciągniesz.
- Koty potrzebują
mnóstwo pieszczot – pocałowała go lekko. – Więc może zacznij już, bo zejdzie ci
co najmniej do rana… - Aleksander uśmiechnął się szeroko i niezwłocznie spełnił
jej polecenie.