9 listopada 2016

Rozdział 63

Dzisiaj odcinek taki bardziej dla dorosłych :D 
Żeby nie było, że nie ostrzegałam ;D 

Alexandretta

***

           Pół godziny później Olga zatrzymała się przy okazałej, czarnej limuzynie marki BMW. Bez pudła odgadła, że to jest właśnie auto, które przysłał po nią Sasza. Miała rację, bo kiedy się zbliżyła, natychmiast wyskoczył z niej dość solidnie zbudowany ochroniarz i otworzył przed nią tyle drzwi. Kobieta wsunęła się na siedzenie i po chwili wóz ruszył. Jazda do hotelu, gdzie zatrzymał się Aleksander trwała wystarczająco długo, żeby agentka mogła przyjrzeć się mijanej okolicy. I zapamiętać trasę. Głupi nawyk, ale nie potrafiła go wyplenić. Hotel, do którego w końcu dojechali, lśnił niczym zamek na zielonych wzgórzach. Miał białe wieżyczki pokryte ciemną dachówką, a hotelowe foyer było urządzone nie tyle na bogato, co ze smakiem i klasą. Pasował do Aleksandra i do tego, co już o nim wiedziała. Ochroniarze odprowadzili ją wprost pod drzwi apartamentu i dyskretnie się wycofali. Olga uśmiechnęła się lekko, po czym zapukała. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, jakby mężczyzna czekał po drugiej stronie. Olga spojrzała na niego i mimowolnie przełknęła ślinę. Na co on tylko się zaśmiał i po prostu wciągnął ją do środka, zamykając w swoich ramionach. Jego zapach podziałał na Olgę jeszcze bardziej, sam wygląd powodował, że miękły jej kolana. A w połączeniu z perfumami, których używał… Szaleństwo. Już po chwili całowali się namiętnie, wygłodniali siebie i swoich ciał. Ręce Aleksandra bez wahania zaczęły wędrówkę po jej ciele, bezczelnie zaczynając od piersi, żeby ostatecznie wylądować na pośladkach. Oderwali się od siebie dopiero po dłuższej chwili, ale tylko po to, żeby przejść do sypialni. Wielkie łóżko wręcz zapraszało do skorzystania z niego, kusząc świeżą pościelą i puchowymi poduszkami. Zatrzymali się przed nim, Olga nawet chciała od razu znaleźć się wśród poduszek i prześcieradeł, ale Sasza jej nie pozwolił. Znów zaczął ją całować, tym razem już nieco spokojniej. Jego dłonie ponownie zaczęły błądzić po jej ciele, dotykając i wślizgując się pod ubranie. Olga poddała się tym pieszczotom, po chwili jej bluzka wylądowała na podłodze, a usta mężczyzny zaczęły całować jej skórę, zaczynając od szyi i idąc powoli w dół. Sama też chciała go dotykać i pieścić, ale stanowczo ją powstrzymał.
- Najpierw ty – szepnął i wrócił do całowania. Pieścił ustami i językiem jej brzuch, rozpiął i zdjął z niej spodnie i buty. – Jesteś piękna – dodał, kiedy stała już przed nim w samej bieliźnie. Całkiem fikuśnej, zresztą. Kiedy doszedł z całowaniem do stóp, Olga nie wytrzymała. Złapała go za ramię i poderwała na nogi.
- Teraz ty – powiedziała stanowczo, po czym sama zaczęła go całować, jednocześnie rozpinając mu koszulę. Wodziła językiem po nagim torsie, gładziła ramiona i brzuch. Zeszła językiem niżej, zataczając kółko wokół pępka. Kiedy zdjęła mu spodnie, Aleksander westchnął niemal niesłyszalnie. Olga z uczuciem triumfu przez chwilę wpatrywała się w silnie wybrzuszone bokserki, po czym zsunęła mu je jednym ruchem. Popatrzyła na Saszę, w którego oczach dostrzegła pożądanie niemal graniczące z szaleństwem. I uklękła. A kiedy dotknęła jego nabrzmiałego penisa opuszkami palców, a następnie powiodła delikatnie językiem po całej jego długości, Aleksander jęknął. Głośno. Prawie, że z bólem. Więc już bez wahania wzięła go w usta i zaczęła ssać. Smakował wspaniale, był pełen soków i robił się twardszy z każdym liźnięciem, co Olgę też doprowadzało do szaleństwa z podniecenia. Uwielbiała seks, zwłaszcza z facetem, który tak na nią działał i na którego ona działała właśnie w ten sposób. A Max zadbał o jej wszechstronną edukację w tym zakresie. Jednak z Aleksandrem było zupełnie inaczej. Bardziej ekscytująco. Bardziej namiętnie. W ogóle bardziej.
- Nie wytrzymam dłużej – po nieskończenie długim czasie Sasza niemal oderwał Olgę od swojego przyrodzenia. – Cieszy mnie, że tak to lubisz i jesteś w tym taka dobra, ale pozwól… nie chcę tak szybko skończyć – dokończył, prawie, że szeptem. Olga roześmiała się cicho, po czym wskoczyła na łóżko.
- Teraz twoja kolej – rzuciła, układając się wygodnie i rozchylając uda. – Chcesz sprawdzić, jaka jestem… wilgotna? – nie musiała go zachęcać bardziej. Chwila wystarczyła, żeby Aleksander znalazł się dokładnie tam, gdzie znaleźć się miał. Pomiędzy jej udami, ściągając z niej majteczki. Zębami. Jego język zanurzył się w jej kobiecości, zlizywał i smakował każdą kropelkę jej soków. Zataczał kółeczka wokół łechtaczki, drażnił wargi. Pieścił długimi liźnięciami. Dokładnie tak, jak Olga lubiła. Z jej usta co rusz wydobywały się jęki i westchnienia. Z każdym dotknięciem czuła narastający żar w dole brzucha, nieuchronnie zbliżający się do wielkiego wybuchu. Widząc, że jest już blisko spełnienia, mężczyzna oderwał się od niej, jednym gestem odwrócił ją na brzuch, po czym przeniósł usta wyżej. Zaczął całować jej kark, plecy, rozpiął biustonosz uwalniając piersi, z czego też natychmiast skorzystał, biorąc je w dłonie i pieszcząc kciukami brodawki. Jego wargi schodziły coraz niżej, dotarły do pośladków i zajęły się nimi. Najpierw tylko je całował, dopiero po chwili do ust dołączyły dłonie. Olga wypięła się lekko, co Sasza od razu wykorzystał. Pieścił ją i głaskał, rozchylił pośladki i językiem zaczął drażnić miejsce pomiędzy nimi. Kobieta jęknęła, pieszczota była wspaniała, a Aleksander wcale nie zamierzał na tym poprzestawać. Delikatnie, ale stanowczo zmusił ją, żeby wypięła się bardziej, po czym językiem pieścił na przemian obie dziurki. Olga zacisnęła dłonie na prześcieradle. Czuła, że dłużej nie wytrzyma i zaraz dojdzie. Ale mężczyzna też to wyczuł. I przestał. Spojrzała na niego morderczo, na co on tylko się zaśmiał.
- Nie patrz tak, nie boję się ciebie – mruknął, układając się wygodnie obok niej. Olga natychmiast to wykorzystała i bez wahania usiadła mu na biodrach. Wycelowała idealnie i z głośnym jękiem wsunęła w siebie jego sterczącego penisa. Sasza też jęknął, była taka wilgotna i ciepła w środku, że najchętniej zostałby tak na zawsze. A Olga zaczęła się poruszać. Najpierw powoli, unosiła biodra i opadała w dół, ale z czasem zaczęła przyspieszać. Oparła dłonie na jego klatce piersiowej i zamknęła oczy. Chciała tylko czuć go w sobie, pasował do niej idealnie. Z każdym ruchem odczuwali oboje coraz większą przyjemność i coraz większe napięcie. Aleksander zaczął pieścić jej piersi, na przemian z pośladkami, co sprawiło, że Olga zaczęła ruszać się jeszcze szybciej i jeszcze szybciej oddychać. Ale on nie chciał tak szybko kończyć. Zwolnił ją nieco, ich dłonie i palce splotły się, a chwilę później, prawie jednocześnie doszli do finału. Olga krzyknęła cicho, kiedy przez jej ciało przetoczyła się fala orgazmu. Sasza wypchnął biodra w ostatnim spazmie i znieruchomiał z kobietą na swoim torsie. Bo Olga, kiedy już przyjemność się skończyła, po prostu opadła na niego, niezdolna ruszyć się w jakikolwiek sposób. Przez kilka minut tak leżeli, przytuleni i upojeni, uspokajając oddechy.

            Olga leżała na Aleksandrze, czuła jego zapach i było jej tak zwyczajnie dobrze. Nie tylko dlatego, że orgazm był niesamowity. Sama nie wiedziała, dlaczego przy Saszy tak się czuje. Nie tylko piękna i pożądana, ale też spokojna i bezpieczna. Mężczyzna trzymał ją w ramionach, leniwie i delikatnie gładził po plecach, a ona po prostu leżała i nie musiała nic robić. Tak było dobrze. Czuła się spełniona i senna. Więc zamknęła oczy i odpłynęła. Pewna, że nic jej się nie stanie.


Aleksander nie spał. Czuł na sobie ciężar Olgi, jej zapach i gładkość skóry. Była niesamowita. I to nie tylko w łóżku. Dużo ostatnio rozmawiali, głównie za pomocą smsów, ale pisali również do siebie długie maile. Poznawali się, nie tylko erotycznie, ale też tak zwyczajnie. Pisali o swoich marzeniach, o pragnieniach, o codzienności, o sobie. Olga była bardziej oszczędna w tych wyznaniach, o sobie nie mówiła prawie wcale, a swoją osobą przejmowała się najmniej. Czasami pojawiał się temat Max’a, najczęściej agentka rzucała zdanie lub dwa, zazwyczaj ironiczne i gorzkie. Sasza zdawał sobie sprawę, że jej życie nie należy do najłatwiejszych, a Max wcale jej tego nie ułatwiał. No i praca. Była najważniejsza, trudna i niebezpieczna, niewdzięczna nawet. Ale wiedział, że Olga nigdy z niej nie zrezygnuje. Przestał też namawiać ją do zostawienia Doherty’ego. Już wiedział, że jej nie przekona i nie umiał wymyślić rzeczy, którą musiałby zrobić Max, żeby Olga sama go rzuciła. Dlatego tak cieszył się, że interesy przywiodły go do Szwajcarii właśnie wtedy, kiedy i Olga tutaj była. Wiedział, że właśnie w tym kraju mają bazę wypadową, ale często podróżowali. Więc tym bardziej uradowało go, że mogą się spotkać. Miał trochę inny scenariusz tej randki, chciał żeby najpierw zjedli kolację, a potem dopiero poszli do łóżka. Ale kiedy ją zobaczył, nie potrafił się powstrzymać. Ani swoich żądzy. Ale przecież mieli jeszcze mnóstwo czasu, więc kolacja na pewno będzie.

            Olga obudziła się niecałą godzinę później, wciąż leżąc na Aleksandrze. Poruszyła się ostrożnie, po czym uniosła się na rękach i popatrzyła w twarz mężczyzny. Sasza miał zamknięte oczy i chyba spał, bo oddychał miarowo i wydawał się całkowicie rozluźniony. Patrzyła więc na niego bez słowa, był przystojny i podobał jej się, więc chciała trochę się poprzyglądać.
- Mam coś na czole? – Darylev odezwał się z kpiną w głosie, dość niespodziewanie.
- Nie – zaśmiała się. – Po prostu lubię na ciebie patrzeć…
- Też lubię – Sasza jednym rzutem przekręcił się tak, że teraz Olga leżała na plecach, a on na niej. – Patrzeć na ciebie – dodał. – I całować – cmoknął ją w zagłębieniu szyi. – I robić te wszystkie inne rzeczy, w których jesteś tak niesamowicie dobra…
- Podobało ci się?
- Czy podobało? – prychnął. – Kochanie, jesteś boska! Najlepsza!
- Chyba przesadzasz…
- Chyba nie. Uwierz mi – znów ją pocałował, tym razem w usta. – I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Jesteś najlepsza. We wszystkim, co robisz…
- Teraz to jestem głodna – Olga przerwała tą litanię komplementów. Czuła się zawstydzona, że tak ją chwali. Nie była do tego przyzwyczajona.
- Kolacja zaraz będzie – odpowiedział Sasza. – Chcesz się trochę odświeżyć?
- Mogę?
- Możesz wszystko – oświadczył z powagą. – Łazienka jest tam – machnął ręką za siebie. – Mogę cię zaprowadzić… - w oku mu błysnęło.
- Oczywiście, że możesz – roześmiała się. – Nawet gdybym powiedziała, że nie, to i tak byś ze mną poszedł.
- Pewnie, że tak – Sasza podniósł się i pomógł Oldze wstać. – Muszę się tobą nacieszyć, dopóki mogę…

            Aleksander zrobił dokładnie tak jak powiedział. Poszedł za Olgą do łazienki, pod prysznicem jeszcze raz pokazał jej jak bardzo mu się podoba, jaka jest piękna i jak na niego działa. Kobieta śmiała się i nawet próbowała go trochę przystopować, ale w gruncie rzeczy bardzo jej się to podobało. Gorąca woda obmywała ich ciała, a oni kochali się do utraty tchu. Kolację zjedli znacznie później niż było to w planach, ale za to smakowała wyśmienicie.
- Skąd się tu wziąłeś? – zapytała Olga, kiedy już najedzeni leżeli przytuleni w wielkim łóżku.
- Interesy – odparł. – A cóż innego?
- Mogłeś powiedzieć, że przyjechałeś specjalnie dla mnie – zrobiła nadąsaną minę.
- Uwierzyłabyś?
- W życiu – zaśmiała się. – Ale powiedzieć mogłeś.
- Zrobiłoby ci się lepiej?
- Zdecydowanie. Ostatnio nie mam okazji, żeby poczuć się lepiej.
- Niech zgadnę: Max.
- Brawo, Sherlock’u – kobieta nieco spoważniała. I posmutniała. Myśl o zachowaniu jej męża była przygnębiająca.
- Co się dzieje, kochanie? – Sasza od razu zauważył, że coś ją gnębi.
- Sama nie wiem – westchnęła. – Pomijam fakt podrywek – dodała pospiesznie, bo akurat ta kwestia była jej, może nie obojętna, ale na pewno nie priorytetowa. – Mam jakieś niejasne przeczucie, że coś się szykuje, coś niedobrego…
- I ma to związek z twoim, pożal się Boże, mężem?
- Chyba tak. Nie umiem ci tego wytłumaczyć – Olga potrząsnęła głową. – Ostatnio przyłapałam go, jak grzebał w moim komputerze. Niby nic, same służbowe sprawy, ale sam rozumiesz… A w ogóle musimy o tym rozmawiać? Jest tyle innych, przyjemniejszych tematów… - potarła policzkiem o jego klatkę piersiową.
- Łasisz się niczym rasowa kotka – zaśmiał się, przyjmując zmianę tematu bez słowa sprzeciwu. Zdążył się już nauczyć, że jeśli Olga nie chce o czymś rozmawiać, to nawet wołami z niej tego nie wyciągniesz.
- Koty potrzebują mnóstwo pieszczot – pocałowała go lekko. – Więc może zacznij już, bo zejdzie ci co najmniej do rana… - Aleksander uśmiechnął się szeroko i niezwłocznie spełnił jej polecenie.

2 komentarze:

  1. Znalazłam twoje blogi tydzień temu i już doszłam tutaj :D. Rozdział wspaniały (jak każdy poprzedni, twojej twórczości)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pikantnie - tak lubimy :D Trzeba trochę odpocząć od akcji i Oldze przyda się trochę czułości i adoracji od Aleksandra.Bo zapewne szykujesz - o TY niecna!! :D - złe zamiary Max'a wobec Olgi. Czekam na nexta! I Nasze Dziecko co kwiczy :P

    OdpowiedzUsuń