Kiedy
Olga wróciła do ich kryjówki, Max był już spakowany i gotowy do drogi. Na widok
wchodzącej partnerki, poderwał się z kanapy i od razu do niej podszedł.
- Masz program? – spytał po prostu,
stając przed nią.
- Ja też się cieszę, że cię widzę –
sarknęła w odpowiedzi Olga, zaskoczona tym brakiem zainteresowania jej stanem.
– Tak po prostu: masz program? – w jej głosie zabrzmiała nuta goryczy, co
Doherty od razu dostrzegł.
- Przecież wróciłaś cała – zauważył
łagodnie. – I sama chciałaś się z nim spotkać… - wytknął jej. Nie lubił, kiedy
działała sama.
- A gdyby coś mi zrobił? – kobieta
sięgnęła do kieszeni i wyjęła kartę. – Zastrzelił, na przykład?
- Kochanie, gdyby chciał cię
zastrzelić, zrobiłby to jak przyprowadziliśmy Danilov’a – Max popatrzył na nią
z uwagą. – Poza tym, chłopak miał rację. Słowo Rostockiego jest najlepszą
gwarancją. Oddał bez problemu? – wziął od niej kartę i przyjrzał się jej
uważnie.
- Bez problemu – mruknęła Olga. –
Spadamy stąd? – zmieniła temat, nie chcąc, żeby Max zaczął dopytywać się o
szczegóły spotkania.
- Spadamy – mężczyzna złapał swoją kurtkę,
torbę i ruszył do drzwi. – Mamy bilety na lot do Sztokholmu, stamtąd do Malmo,
a potem do Kopenhagi…
Olga bez słowa chwyciła swój plecak i
poszła za Maxem. Miał już skrystalizowany plan wyjazdu i postanowiła mu nie
przeszkadzać. Może dlatego, że był całkiem sensowny. A może dlatego, że musiała
ochłonąć po spotkaniu z Aleksandrem. Ale i tak czuła, że Darylev nie da jej o
sobie zapomnieć.
Olga
siedziała na krzesełku na lotnisku i ze znudzoną miną przyglądała się ludziom
wokół. Czekali z Maxem na ich lot, wielka tablica informowała, że zostało im
jeszcze półtorej godziny, a ponieważ megafon nie wzywał na odprawę, to nie pozostało
im nic innego, jak znaleźć sobie jakieś nieskomplikowane zajęcie. Lotnisko było
ogromne, ale Olga była zbyt zmęczona i nie chciało jej się go zwiedzać. Ani
robić zakupów w licznych sklepach z pamiątkami. Żałowała, że pojawiła się w tym
pięknym mieście w tak nieciekawych okolicznościach i nie miała okazji go
zwiedzić. Szkoda, bo liczne zabytki i sama architektura oraz historia
sprawiały, że w głębi serca czuła jakąś dziwną tęsknotę. Chyba spadek po
przodkach ze strony ojca. Max, o dziwo, dał jej spokój i nie wnikał, dlaczego
jest taka milcząca i nieobecna. To Olgę nieco zaniepokoiło, bo wyglądało jakby
naprawdę miał w nosie sposób, w jaki odzyskała ten cholerny program. Dlatego
jak najszybciej postanowiła wziąć się w garść i przestać myśleć o nowym
znajomym.
Jej partner stwierdził, że ma dość
grzania krzesełka i przejdzie się trochę, więc po chwili została sama. Kilka
sekund później jej telefon zapikał, informując o nowej wiadomości. Olga
sięgnęła po aparat i spojrzała na wyświetlacz. Numeru nie znała, ale i tak
przeczytała.
<<Bardzo
nudno na lotnisku?>>
Agentka westchnęła, a na jej ustach
pojawił się ledwo widoczny uśmiech. No tak, mogła się spodziewać, że Aleksander
spełni swoją groźbę i nie pozwoli jej o sobie zapomnieć.
<<Skoro wiesz, gdzie jestem, to
pewnie wiesz, że tak>> odpisała szybko. Nie była pewna, czy dobrze robi
podejmując jego grę.
<<Wiem.
Ale lubię się upewnić osobiście…>>
<<Upewnić, że wyjadę?>>
<<Upewnić,
że nic ci nie jest>>
<<Dlaczego??>>
<<Nie
wiem. Nazwij to jak chcesz>>
<<Wścibstwo??>>
<<Troska>>
<<Troska?? Nie znasz mnie>>
<<Nieważne.
Czasami tak mam>>
<<Nie obraź się, ale to nie jest
dobry pomysł…>> Olga musiała kilka razy czytać wiadomości od Aleksandra,
żeby dotarł do niej ich sens. Obcy facet najpierw ją podrywa, potem całuje, a
na końcu interesuje się, czy jest bezpieczna. Nie mieściło jej się to w głowie.
Naprawdę wyglądała jakby nie potrafiła dać sobie rady sama? Miała przecież
Maxa, samo to powinno wystarczyć, żeby Darylev się odczepił i dał spokój.
Podobała mu się, widziała to i sam fakt, że chciał ją przelecieć, powinien
spowodować, żeby miała ochotę dać mu w mordę. Ale absolutnie tak nie było.
Miała ochotę, ale na niego. Olga poczuła się dziwnie, kiedy to sobie
uświadomiła. Miała ochotę iść do łóżka z innym facetem niż Max. Czyżby jednak
nie kochała go na tyle mocno, żeby był jedynym mężczyzną w jej życiu?
<<Nie
mam zamiaru się obrażać. Mam zamiar sprawić, że będziesz o mnie myślała>> brzmiała
odpowiedź Aleksandra.
<<Już myślę>>
<<Dobrze,
czy źle?>>
<<Z rozterką. Z niepewnością.
Trochę ze strachem>>
<<Boisz
się mnie??>>
<<Boję się siebie i swoich
reakcji. I czynów. I to skomplikowane>>
<<Wiem.
Mam nadzieję, że wkrótce będziesz o mnie myślała z uśmiechem. I pożądaniem.
Spokojnego lotu.>>
Olga wpatrywała się w ekran komórki z
bardzo mieszanymi uczuciami. Wszystko, co napisała było prawdą. Bała się swoich
uczuć i reakcji na tego przystojnego mężczyznę. Dlatego bez wahania postanowiła
zepchnąć je głęboko tak, żeby nikt się o nich nie dowiedział. Tak głęboko, żeby
nawet ona miała problem, aby wydobyć je na wierzch. Okazało się, że swoją
sms-ową pogawędkę zakończyła w samą porę, bo minutę później wrócił Max, a zaraz
potem usłyszała wezwanie do odprawy. Olga tylko utwierdziła się w swoim
przekonaniu, że Aleksander wysłał kogoś za nimi, żeby ich pilnował i zdawał mu
relację z ich poczynań. Znacznie później dowiedziała się, że chodziło tylko i
wyłącznie o nią, bo Maxa Darylev miał w głębokim poważaniu.
Lot
istotnie był spokojny. Na tyle spokojny, że Max przespał go całego. Olga nie.
Zawsze miała problem z zasypianiem w samolotach. Siedziała i wpatrywała się w
niewielki ekran, na którym puściła sobie jakiś durny film. Ale i tak nic z
niego nie wiedziała. Może dlatego, że wcale nie widziała filmu tylko szare oczy
Aleksandra i jego uśmiech, kiedy się żegnali.
W
Sztokholmie było zimno, ale jakby mniej. Olga podążyła za Maxem na postój autobusów,
skąd odjechali do Malmo. Tak znów się przesiedli, do kolejnego i bez problemów
przejechali most łączący Szwecję z Danią. W Kopenhadze czekały już na nich
bilety na lot do Waszyngtonu. Niestety, przez Berlin, bo nie było o tej porze
bezpośredniego połączenia. Ale żadne z nich nie narzekało. Olga marzyła już
tylko o tym, żeby znaleźć się we własnym domu i pobyć trochę sama. I się w
końcu wyspać. Dlatego, kiedy po kilkunastu godzinach podróży, taksówka
zatrzymała się przed kamienicą, gdzie wynajmowała mieszkanie, z jej ust
wydobyło się westchnienie ulgi. Nawet nie zaproponowała Maxowi, żeby wszedł,
błyskawicznie wyskoczyła z samochodu, zabrała swoją torbę i zniknęła w budynku.
Zaskoczony jej zachowaniem Doherty przez chwilę wpatrywał się w drzwi, po czym
podał kierowcy swój adres. Pierwszy raz od powrotu z misji nie wylądowali w
łóżku. Ostrzegawcza lampka, która w głowie Maxa zapaliła po powrocie Olgi ze
spotkania z Darylev’em, teraz rozbłysła i rozwyła się niczym strażacka syrena.
Cholera, nie chciał jej stracić. Wiedział, że swoim zachowaniem nie polepsza
ich relacji, ale miał nadzieję, że nie poleci na żadnego fagasa. Tego by nie
zniósł. Postanowił trochę bardziej się postarać, bo już na tyle poznał swoją
partnerkę, żeby wiedzieć, że niczego bardziej nie cierpi jak kontroli i jego
scen zazdrości. Dlatego też dał jej spokój na lotnisku i zmył się z widoku. Nie
do końca zmył, bo obserwował ją z daleka. Chciał się przekonać, co zrobi. Wbrew
wszelkim jego oczekiwaniom, pozostała na swoim miejscu i z nikim się nie
spotkała. Widział za to, jak wymienia sms-y i nawet się przy tym uśmiechała.
Poczuł wtedy wściekłą zazdrość, którą opanował z największym trudem. I z trudem
powstrzymał się też, żeby zaraz nie kazać sprawdzić jej telefonu. Mógłby to
zrobić. Ale nie zrobił. Tego by mu nie wybaczyła. Dlatego postanowił na razie
odpuścić, mimo zazdrości i wściekłości. Do tego dochodził strach, że go
zostawi, a tego by nie zniósł. Pierwszy raz w swoim życiu spotkał kobietę,
która wzbudzała w nim tyle uczuć. I którą chciał mieć tylko dla siebie. Ale co
miał w takim razie zrobić, skoro widział jak inni faceci reagują na jej widok??
Powystrzelać wszystkich? To bardzo często stało w sprzeczności z zadaniem,
które mieli wykonać. A on pracę stawiał ponad inne rzeczy. Przynajmniej do tej
pory, przy Oldze dużo się zmieniło i czuł, że byłby skłonny zaryzykować swoją
karierę w Firmie. Dla niej. Z tą myślą zaległ we własnym łóżku. Sam.
Nieświadoma
rozterek swojego partnera Olga, po pierwsze się wykąpała, po drugie ubrała w
lekką piżamę, a po trzecie wsunęła do łóżka i przykryła po uszy kołdrą.
Potrzebowała odpoczynku i miała
nadzieję, że jak wstanie będzie mądrzejsza. I w końcu przestanie myśleć o tym
cholernym Aleksandrze.
Kilka
następnych dni minęło im na zdawaniu raportów, wyjaśnianiu wszystkiego co
możliwe oraz na rozmowach z Martomem, który nawet był zadowolony z przebiegu
całej sytuacji. Głównie dlatego, że odzyskanie programu podnosiło prestiż
Ósemki, a także stawiało kilkoro ludzi w dość niekomfortowej sytuacji spłaty
długu wobec ich sekcji. A Martom lubił robić przysługi różnym, ważnym osobom,
żeby potem móc wyciągnąć od nich spłatę w najmniej oczekiwanym momencie. Ale w
to Olga już nie wnikała. Dlatego po zakończonych spotkaniach z przyjemnością
zniknęła na sali treningowej, żeby w spokoju poćwiczyć. I rozładować
nagromadzone przez ostanie dni napięcie.
Rozdział pod tytułem "Cisza przed burzą" :D Ale i takie są nam potrzebne. No Max musisz wiele przemyśleć ale i tak wiadomo jak to się skończy. Aleksander dość ciekawy gość ;) Ciekawa jestem co następnie wymyśli dla nich Martom i w jakie znów tarapaty wpadnie Olga. Zatem życzę duuużo wena :)
OdpowiedzUsuńTaki spokojny ten rozdział jak jezioro przed burzą. Zobaczymy co Martom dla nich planuje w przyszłości. Dużo weny życzę :-)
OdpowiedzUsuń