25 października 2012

Rozdział 4


Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak krótkie rozdziały :D Ale dopiero się rozkręcam i cały czas intensywnie myślę jak poprowadzić tą historię... Mam nadzieję, że to co się tutaj pojawi Was nie rozczaruje. :D
Miłej lektury.

Alexandretta

***

       Otworzyłam oczy i cicho jęknęłam. Noc, spędzona na podłodze, w pozycji siedzącej, nieźle dała mi się we znaki. Bolały mnie plecy, bolał tyłek zmuszony do kontaktu z twardą podłogą. Zanim zdążyłam się podnieść, drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł ten chudy mężczyzna. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się lekko, po czym podał mi rękę, pomagając wstać.
- Chodź – polecił, wychodząc. Poszłam za nim, zła jak diabli i jednocześnie ciekawa, co też mnie teraz czeka. Czekało śniadanie, na stole w maleńkiej kuchni. Facet dłonią wskazał mi stołek, na którym przysiadłam i popatrzyłam nieufnie na stojący na blacie kubek z kawą i dwie kanapki.
- Jedz – odezwała się z kąta poznana wczoraj Sara. – Nie jest zatrute…
- Nic takiego nie powiedziałam – oburzyłam się, chociaż, muszę przyznać, taka myśl przeleciała mi przez głowę.
- Twoja mina mówi wszystko – roześmiała się kobieta. Miała przyjemny śmiech, jak Dzwoneczek z bajki Disney’a. Ostrożnie napiłam się kawy, smakowała całkiem nieźle, kanapki też wyglądały apetycznie, a ja byłam już bardzo głodna.
- Powiecie mi w końcu, kim jesteście i o co tu chodzi? – zapytałam, kiedy skończyłam jeść.
- Mam na imię Terry – po chwili wahania zaczął facet. – To jest Sara. Jesteśmy… z pewnej firmy. Twój ojciec prosił nas, żebyśmy mieli na ciebie oko…
- Mój ojciec? – kubek prawie wyleciał mi z ręki. – Mój ojciec nie żyje!
- To było krótko przed jego śmiercią…
- Ale… po co??
- Właśnie po to, żebyś nie skończyła w zaułku z kulą w głowie.
- Nic nie rozumiem. Dlaczego ci ludzie chcieli mnie zabić??
- Bo myślą, że wiesz coś, co może im zaszkodzić – wyjaśnił Terry. – Albo przynajmniej wiesz, gdzie to jest…
- Ale co ja mogę wiedzieć lub mieć?? Mój ojciec był zwykłym biznesmenem, co on miał wspólnego z waszą tajemniczą firmą??
- Rany, jaka ty głupia jesteś! – Sara poderwała się z krzesła. - Twój ojciec, złotko, był tajnym agentem! – kobieta stanęła nade mną z furią w oczach. – Szpiegował dla Stanów Zjednoczonych, zdobywał tajne informacje, narażał swoje życie!
- Co ty bredzisz?! – też wstałam, jeszcze bardziej zła. – Był biznesmenem, nie szpiegiem!
- Gówno wiesz! Zginął na służbie, przez jakiegoś gnojka, który go zdradził!
- Zginął w katastrofie lotniczej!
- Uspokójcie się – wtrącił się Terry, siłą sadzając mnie na stołku. – Sara mówi prawdę…
- Ale… jak to? – zdezorientowana klapnęłam na siedzisko. Poczułam łzy pod powiekami. Więc to wszystko to były kłamstwa?? Całe moje dotychczasowe życie opierało się na kłamstwach??
- Mówiłam ci, że to kretynka jest… - Sara spojrzała na faceta znacząco.
- Daj spokój – mruknął Terry i ukucnął przede mną. – Olgo, wiem, że ciężko ci w to uwierzyć. Ale twój ojciec naprawdę pracował dla CIA. Zrobił wiele dobrego dla tego kraju i powinnaś być z niego dumna…
- Nic nie rozumiem – chlipnęłam. – A jego interesy? Wyjazdy, szkolenia, klienci?
- Przykrywka, mała…
- Nie wierzę… - łzy ciurkiem płynęły mi po twarzy.
- Tak myślałem – westchnął Terry. – Zaczekaj chwilę… - wstał i wyszedł. Wrócił dosłownie po kilku sekundach niosąc w rękach kilka wypchanych teczek. – To akta twojego ojca i cały materiał operacyjny, jakim dysponujemy – położył papiery na stole. – Może jak to przeczytasz, zrozumiesz… Chodźmy, Saro…
Oboje wyszli, a ja zostałam sama. Sama ze stosem papierów, gdzie było opisane całe życie mojego ojca. Prawdziwe życie, a nie ta bajeczka, którą raczył nas na co dzień. Siedziałam odrętwiała i tępym wzrokiem wpatrywałam się brudnożółte okładki teczek. Tam była prawda, a ja nie byłam pewna, że chcę ją poznać. Czy chcę się przekonać, jaki naprawdę był mój ojciec? Nie wiem. Ale chyba nie mam innego wyjścia. Otarłam łzy wierzchem dłoni i zabrałam się do lektury.


1 komentarz:

  1. No proszę... ale czasami to jestem nieźle cięta jeśli chodzi o rodziców, którzy myślą, że robią coś dla dobra dziecka i by je chronić. Bo często właśnie przez to mogą nie ochronić dziecka :/ Rozdział świetny i trzymający w napięciu. Ciekawe jak potoczysz dalej losy Olgi.

    OdpowiedzUsuń